wtorek, 9 lutego 2010

Czyściec

Jestem w Czyśćcu. Tak, bo to nie miejsce a stan emocjonalny, polegający na rozdarciu między jednym światem a drugim. Gdy nie uporządkowane rzeczy w jednym miejscu, trzymają nas przed przejściem do kolejnego.

Uporządkowanie wszystkiego przed wyjazdem jest bardziej skomplikowane niż mi się wydawało. Niby na wszystko było dwa miesiące a jednak, pracując po osiem godzin, tracąc dwie godziny na dojazd z i do pracy, nadzorując pisanie pracy mgr, chorując, ćwicząc się po godzinie dziennie i dbając by nie umarło życie uczuciowe, czasu zabrakło na kilka spraw. Już wiem, że nie napisze dzieła mojego życia przy którym powieści Kinga będą bajkami na dobranoc dla dzieci w wieku 5+. Nie namaluję bitwy kiboli z policją na Nowym Stadionie Narodowym, tym samym nie pobiję Matejki ani nie zawstydzę Turbodymomana w siedzeniu na ławce przed blokiem i liczeniu pięter. Zdołam tylko spojrzeć na garstkę książek z których większość zostawię jako dobytek nieruchomy i resztę rupieci do których w większym bądź mniejszym stopniu się przywiązałem, a nie udało się ich sprzedać na Allegro. W pracy złoże wymówienie, nie za późno ani nie za wcześnie, spotkam się z kilkoma przyjaciółmi a na zakończenie powiem „Goodbye and good luck!”.



1 komentarz: