Rodzimy się jako niewolnicy, języka, religii, obyczajów, przekonań i kraju. Część nawet tego nie zauważa. Rodzą się i umierają jako niewolnicy. Lecz niektórzy czują, że coś jest nie tak i starają się to zmienić. Różnie im to wychodzi, raz lepiej raz gorzej.
Teraz czas na mnie, czas na zmiany.
Życzę, żeby Ci się brzeszczot nie stępił przed końcem piłowania łańcucha.
OdpowiedzUsuńJa na razie patrzę jak mój świeci się w słońcu... nawet kulę sam poleruję.