wtorek, 28 września 2010

Skrzynka pocztowa wyznacznikiem demokracji ?!

Nie wiem czemu ale cos sie trzymam ostatnio tematu skrzynek pocztowych.
Przeglądając polskie strony informacyjne, które pomagają mi być na bieżąco z wydarzeniami z kraju, natknąłem sie na artykuł "Poczta Polska walczy z blaszkami i straszy sadem" na stronie www.tvnwarszawa.pl (http://www.tvnwarszawa.pl/-1,1670136,0,,poczta_polska_walczy_z_blaszkami_i_straszy_sadem,wiadomosc.html). Artykuł mówi o tym, ze monopolista jakim jest Poczta Polska, chce pozwać InPost za doklejanie blaszek do listów i tym samym obchodzenie prawa. Jeśli by tego nie robili, zgodnie z prawem, za te same usługi co Poczta Polska musieli by pobierać o wiele większe opłaty. Jest to głupie, w końcu w wolnej i demokratycznej Europie utrzymywanie monopolisty jest nietaktem. Biorąc pod uwagę, że juz dawno pojawiły sie skrzynki do których każdy może wrzucić swoją ulotkę. Wiec czemu nie ma być konkurencji w doręczaniu listów?!
W Polsce zmieni się to z początkiem 2013 gdzie zgodnie z unijnym nakazem ten rynek zostanie otwarty.
Jak to wygląda w USA?! Jest o wiele gorzej.
Budujemy sobie dom, kupujemy sobie wymarzona skrzynkę, którą stawiamy przed domem i rejestrujemy ją na poczcie. Niestety zgodnie z prawem federalnym w cudowny sposób skrzynka przestaje być naszą własnością w 80%, a staje sie poczty. Nikt oprócz poczty i właściciela, nie może jej otworzyć. Jaki jest tego skutek. Jeśli firma x, chce rozwozić ulotki a nie wykupiła tej usługi na poczcie, to tych ulotek nie może ani włożyć do skrzynki ani pozostawić ich w obrębie skrzynki. Taka firma, co najwyżej może zostawić ulotkę wetkniętą w drzwi. Tak właśnie wygląda "wolna" i demokratyczna Ameryka, która walczyła o wolność swoich obywateli.

Skrzynka

Tego nie dowiecie się z Hollywoodzkiego filmu. Tego nie dowiecie się z książek, tego nawet nie dowiecie się od cioci wiki. Ja też o tym nie wiedziałem.

Pierwsze co zrobił właściciel mieszkania które wynajmuję, to uświadomił mi, że elektryczność nie jest wliczona w czynsz. Następnie dał mi kartkę z adresem gdzie muszę pojechać i złożyć aplikację o to by rachunek był na mnie. Oczywiście zrobiłem to.
Podpowiem wam by ułatwić wam życie, że takie sprawy jak otworzenie jakiegoś rachunku wymaga dwóch dowodów tożsamości. Jednym może być paszport, gorzej z drugim. Moja międzynarodowa legitymacja studencka ISIC też nie zawsze działa, nikt nie spojrzy na twoje międzynarodowe prawo jazdy. Nawet dowód osobisty z angielskim tłumaczeniem nie jest ważny. Więc warto najpierw otworzyć konto w banku, bo karta z twoim imieniem i nazwiskiem jest dowodem tożsamości. Więc paszport i karta starcza.
No ale wracając do rzeczy. Złożyłem wniosek, zostałem poinformowany, że będę musiał zapłacić depozyt, jako nowy klient. Pozostało mi czekanie na rachunek. Oczywiście nikt się nie cieszy z rachunków, no ale że miał to być ten pierwszy amerykański, to chyba jakaś ekscytacja we mnie była.
Mijały dni, tygodnie. Wkońcu dwumiesięczne oczekiwanie na jakikolwiek list, przerodziło się w panikę i niepewność, czy czasem na drugi dzień nie obudzę się bez elektryczności. W końcu zadzwoniłem do zakładu energetycznego i poprosiłem o aktywowanie dostępu do mojego rachunku, poprzez stronę internetową. Dzięki osiągnieciom techniki i szybkiemu internetowi 4G, mogłem obserwować jak suma należności za dostarczenie usługi energetycznej, z dnia na dzień rośnie.
Wściełly i bezradny udałem się do właściciela by dowiedzieć się co jest grane. Na co on z uśmiechem na twarzy, spytał "Czy zarejestrowałeś skrzynkę pocztową?". Nie wierzyłem. Że niby co?! Właściciel wyjaśnił mi, że w USA skrzynki przypisane są do osób a nie konkretnych domów. Więc jak się przeprowadzasz, musisz iść do nowego urzędu pocztowego by zgłosić, że będziesz tu mieszkał. Tym samym trzeba się bezzwłocznie wyrejestrować pod starym adresem. Szokujące i niezwyczajne dla mnie. Co prawda, przez internet też to można zrobić i wtedy jak jedzie się na wakacje na drugi koniec USA, to pocztę można dostawać nawet do pokoju hotelowego. Jednak dla osoby, która nie miała z tym styczności jest to coś dziwnego. Z pewnością jest to oszczędność dla poczty która nie musi jeździć po pustostanach.
Lecz moje pytanie brzmi jak można być tak nie rozgarniętym, gdy wynajmuje się obcokrajowcowi mieszkanie, by powiedzieć mu gdzie trzeba starać się o elektryczność a nie powiedzieć, że trzeba zarejestrować skrzynkę, by dostać ten cholerny rachunek?!